niedziela, 23 lutego 2014

Kolejna wycieczka do agrokucyka

Dziś rano stwierdziliśmy z M., że jest ładna ciepła pogoda
to może pojedziemy do Inwałdu do Agrokucyka.
Dzieciaki jak to usłyszały nie wiele mysląc zaczęli się ubierać
choć nawet śniadanie jeszcze nie zjedli.
Lubimy tam jeździć jest tam tyle zwierząt, które sami chcielibyśmy mieć,
ale niestety koszty zakupu i utrzymania choćby takiego osiołka są
duże, a poza tym mam mało miejsca
teraz już ledwo nam owce i kozy się mieszczą a nie
stac nas na wybudowanie choćby takich szop jak właśnie mają
w agrokucyku.
Pozdrawiam i miłego oglądania

























sobota, 22 lutego 2014

Gratulacje, zakupy i udany wypad

Chciała na początku pogratulować wszystkim koziarzą wspaniałych
wykotów. Naprawdę niektórzy z was maja bardzo śliczne stada.
Ja narazie doczekałam sie jednego koziołka i czekam aż Mela w
końcu coś urodzi i oby była to kózka.
Narazie przeważają chłopaki, bo u owiec tryk i owieczka.
Ja już nie mogę doczekać się jak będę po raz pierwszy doić kozy
i czy poradzę sobie z tym.
Ale powoli nauczę się tego.
We czwartek byłam na targu w Wadowicach na małe zakupy.
Chciałam kupic marchew dla kóz o owiec i such chleb.
Marchew niestety podrożała, ale tak kupiłam 2 worki
5zł  za 10kg.

A za worek suchech bułek 10zł.
Na jakiś czas zwierzaki będą miały cos dla odmiany, zamiast zboża i siana.
Kury poczuły już wiosne i szaleją z jajami.
Teraz przez 5 dni było codziennie pieć jaj na pięć kur.
Gąska także znosi jajka co 2-3 dni znajduję w gnieździe.

A wczoraj wieczorem trochę się zrelaksowałam u koleżanki na babskim wieczorze.
Raz na 2 miesiac dobrze jest się tak odchamić.
Dziekuję dziewczyna za super wieczór.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.

środa, 19 lutego 2014

Akcja BARAN:)

Wczoraj nasz ukochany, niegrzeczny tryk rozwalił deski,
które były między niem a pani Boczkową ( na szczęście nie wszystkie)
i jakiemś cudem przeskoczył przez inne deski ku owca.
Ale się wystraszyłam
raz że sobie nic nie zrobił
że świnia jest cała  zdrowa ( choć upierdliwa, ciągle wrzeszczy, ale to kobieta
więc trudno się dziwić jak stwierdził mój M.
Najbardziej bałam się o malutką owieczkę, gdyż słaba jest
jeszcze a tryk strasznie ją przeganiał.
Sama nie wiele mogłam zrobić, musiałam poczekać aż M. wróci
i zagoni pana barana tam gdzie jego miejsce.
A to była trudna sprawa bo pan baran waży około 120 kg
i ma dużo siły.
Staje się coraz bardziej agresywny, musimy go sprzedać jak najszybciej,
lecz to nie taka łatwa sprawa
Ciężko znaleźć kupca na żywego czy na mięso.
Może w końcu się uda.
Dziś jak codzień ranne obowiązki,dzieci do przedszkola,
potem jak zawsze ku zwierzaką.
A potem wypad do siostry na kawkę i mojego chrześniaka.
Dzieciaki jutro mają bal karnawałowy i jakieś stroję muszę
im wymyśleć.
Szkoda że nie umiem szyć, ale może to kwestia czasu,
żeby się nauczyć.
Ale jak patrzyłam na ceny maszyn do szycia, to narazie rezygnuję
Pozdrawiam wszystkich.




niedziela, 16 lutego 2014

Ciężkie rozstanie

No i stało sie to co przeczuwałam,
mały tryczek ten z bliźniaków, niestety dziś odszedł
Był za słaby, choć karmiliśmy go mlekiem,
był w domu z nami.
No cóż jutro wstaje nowy dzień i oby lepszy.


piątek, 14 lutego 2014

Kolejne narodziny i małe podsumowanie

Witajcie dzis znów dzień zaczął się miło
po pierwsze pogoda dopisuje, bo po środowym opadzie śniegu
myślałam że zima znów nas odwiedzi i szybko nie odejdzie,ale dzis
po śniegu ani śladu
tak było wczoraj



 a po drugie, i chyba najważniejsze jedna z owiec ( ta biała) urodziła 2 małe owieczki,,
okazało się że to chłopiec i dziewczynka




 cieszymy się bardzo, ale mamy też zmartwienie, matka niechętnie je karmi, musimy
z M. chodzić i pomagać maluchą , M. trzyma owcę a ja muszę podtykać maluchy
pod wymię, żeby choć trochę napiły się mleka.
Ona juz w zeszłym roku tak robiła, trzeba było chodzić pare razy na dzień
i pomagać maluchowi w jedzeniu.
Ten mniejszy to tryk, jest o wiele słabszy on siostry, ale mam nadzieje,
że przeżyje.
Z Nela nie ma takiego problemu, koziołek wiecznie ją doi, będziemy powoli
go próbować odstawiać od mleka.
Mela narazie nie ma zamiaru się kocić, ale wydaję mi się że to kwestia tygodnia.
Czekam równiez na poród tej młodej czarnogłówki mam nadzieję, że będzie dobra matką,
i nie trzeba będzie podtykać maluchów.
A więc małe podsumowanie, jakby to Staś powiedział ,, naszej gospordarki", choć
bez traktora:)
----3 owce, 3 maluchy ( 2 tryki, 1 owieczka), 1 tryk ( narazie jeszcze
jest dopóki nie znajdzie się jakiś kupiec choćby na jedną półtusze)
---- 2 kozy, 1 mały koziołek, a przecież Bodzio, mój ulubiony kawaler,
który zawsze mnie zaczepia
--- pani Boczkowa ( świnia jakby ktoś nie wiedział)
---- pani gąska, której żal zabić, znów zniosła jaja wczoraj 2 dziś też 2
---- kury, sztuk 5, które robią mnie w ,,Konia" i wiecznie znoszą jaja
w nowych miejscach, dobrze, że chociaż u nas a nie u sąsiada:)
---Sonia nasza suczka
--- upierdliwy kot, ale to ich urok
-- i nasz szynszyl

Chyba nie zapomniałam nikogo wymienic??

POZDRAWIAM WSZYSTKICH STARYCH ( NIE O WIEK OCZYWIŚCIE CHODZI)
JAK I NOWYCH CZYTELNIKÓW

niedziela, 9 lutego 2014

Kolejny mały kawaler

W końcu doczekałam się pierwszego porodu Neli.
Dzis do południa przyszedła na świat śliczny koziołek.
Bardzo z M. przejeliśmy sie porodem, mały miał cięzko wyjść ale
w końcu się odało.
Koziołek był bardzo słaby bardzo baliśmy się czy przeżyje, ale teraz już
wstał na nogi, chętnie pije mleko.Więc powinno byc juz dobrze, co jakiś czas
zaglądamy do stajni.
Nela tak meczała podczas porodu, że wszystkie zwierzaki nie wiedzaiały
co maja ze sobą zrobić.
Mela już zaakceptowała nowego członka rodziny, i raczej
nie powinna nic zrobić maluchowi.





A tu zdjęcia z naszego wczorajszego 2-godzinnego spacerku







środa, 5 lutego 2014

Pierwszy spacerek, mały remont u kóz

Wczoraj mały tryczek był pierwszy raz na dworze.
Skakał jak szalony, bardzo się mu spodobało, biegał wszedzie
a mam za nim, bardzo go pilnowała, nie dała innym zwierzaką
podejśc do niego





Dzis też spacerował razem z kozami, ale bez Bodzia musieliśmy go zamknąć
w stajni, gdyż stawia się do owiec i mógłby im coś zrobic
Razem z M. zrobiliśmy mały remont w stajni u kóz, M wywiózł gnój, a ja zabrałam
się za bielenie ścian, potem M zbił mały boks dla młodych kóz.
A Bodzio do dzis będzie przy owcach, oczywiście osobno.
Strasznie upierdliwy się zrobił, gryzie, szarpie za ubrania a jak sie go
chcę odgonić to próbuje uderzyć rogami.





Nela powinna sie kocić zaniedługo, dzis z jej wymion leciało
juz mleko, więc myslę że jeszcze troche i jakaś mała kózka będzie na świecie.
Pozdrawiam wszystkich