piątek, 6 września 2013

I jest nasz Bodzio!!!!!

I w końcu przyjechał do nas koziołek...
Ale to potem.
Dzień wogóle zaczął się wspaniale,śliczne pogoda, słońce świeci

Piękna pogoda od rana

Opadająca mgła

Weszłąm na taras popatrzeć na mgłę i słoneczko a tu niespodzianka
A łące naprzeciwko naszego domku wyszły sobie sarenki, pasły się choć mnie widziały
Cudny widok, dawno juz nie było u nas tych zwierzątek.
Ten rok chyba im sprzyja i jest ich duzo.
Pasące się sarny
Piękny początek pracowitego dnia.
Od rana jakas zabiegana, rano dzieci do przedszkola, potem szybko  z mężem daliśmy jeść zwierzaką
i do chirurga mąż do kontroli ( miał stłuczoną rękę, ale wszystko dobrze), odebrać
dowód rejestracyjny, a tu wszędzie kolejki.
Ledwo my zdązyli na 13 po dzieci do przedszkola.
Szybko obiad i nastała ta chwila.
Pojechaliśmy po koziołka.
Nasze kózki cos chyba od rana przeczuwały bo jakieś niespokojne były.
I przywieźlismy slicznego capka:)
Urodził się w lutym, więc wiekowo jest jak Mela i Nela.
Bałam się jak zareagują kozy, ale okazało się,że wogóle go zignorowały.
Nela (ta cała biała) trochę na bok się odsuneła, ale nie robiły sobie nic,
więc razem ich zostawiliśmy w stajni.
Potem krótki spacerek po podwórku i cały czas razem się
trzymały.
Mam nadzieję, że Bodzio sprosta oczekiwanią Meli i Neli,i że
nauczy się być przywiązany na łańcuszku, bo u poprzedniego
właściciela chodził cały czas luzem z innymi kozami.
Życzę miłego i ciepłego weekendu.


2 komentarze:

  1. Przystojniaczek z Bodzia, niema co:)
    Rozumiem Twoje zabieganie, u mnie tak samo wygląda dzień, myślałam, że jak Jasiek pójdzie do przedszkola będę miała więcej czasu, ale chyba się przeliczyłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń