sobota, 14 września 2013

Pacowita sobota...

Dziś sobotnie popołudnie bardzo pracowite.
Ale dzieki mężowi pospałam sobie aż do 8, bo miał wolne więc
on zajął się porannym rytuałem u zwierząt.
Potem owce i kozy poszły się paś a my posprzątaliśmy im w
oborach.
Troche tego jest i nie ma tego gdzie wywieźć, ale teść chyba
w październiku sobie weźmie na stajanie.
Będzie dobry nowóz.
Dziś mąż zabił 4 króliki, bo małe były nie chciały rosnąć.
Ich matkę też bo raz tylko miała młode, raz tylko jednego miała i jeszcze matrwy
a teraz wogóle się nie okociła, choć 2 razy była u samca.
Ale mała rasy tych królików, więc nie ma co rozżalać się.
Na wiosnę kupiliśmy samicę z tych większych ras,ma 4 młode i ładnie rosną.
Coś zapasu będzie na zimę

Już mi ślinka cieknie, bardzo lubimy króliki.
Ich mięsko jest cudowne.
Wczoraj miałam jakąś wenę twórczą i pierwszy raz próbowałam upiec
placka drożdżowego i o dziwo sie udał.
Ciasta narobiło mi się tyle, że zrobiłam jeszcze w małych brytfannach.
Tu jeszcze surowe połowa z białym serem a druga z brzoskwiniami

tu już gotowy

Po godzinie prawie połowa zjedzona

Jedno z dżemem wiśniowym i brzoskwinie drugi z jabłkami i cynamonem 
Jestem zadowolona z efektów, i że smakuje rodzinie.
Mam teraz nadmiar jaj, więc częściej piec placki.
Moje kury szaleją z noszeniem i codziennie sa 4 jaja czasem nawet 5.
Pozdrawiam wszystkich.

2 komentarze:

  1. Jak coś smakuje rodzinie to największa nagroda za trud włożony w przygotowanie posiłku. Ja nie cierpię gotować i piec, robię to tylko dla moich chłopaków:) Fajnie, że macie takie smaczne swojskie króliczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam drożdżowe ciasta i króliki ( w musztardzie lub śmietanie ):)
    a do tego kocham gotować i eksperymentować w kuchni :0
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń